Z opóźnionym, lecz tanecznym krokiem witamy listopad i żegnamy październik. Każdy mijający dzień przybliża mnie do urlopu w najlepszym miejscu na świecie, czyli w Londynie! Zanim przejdziemy jednak do jedenastego z kolei miesiąca, podsumujmy ten poprzedni. A, co! Październik trochę nas rozpieszczał pogodą, a dzięki temu miałam więcej energii. Kolejnym plusem było spotkanie z blogerkami (klik), a na dodatek kuracja izotretytoniną oraz odżywką do rzęs (klik) zaczęły przynosić efekty (klik).
Listopad? Bywa różnie, dużo zmęczenia i brak chęci! Odwiedziłam Warszawę, zaczerpnęłam wiejskiego powietrza oraz spędziłam czas z rodziną. Za tydzień szkolenie w Warszawie, a od Nowego Roku szykują się duże zmiany w życiu (oczywiście na plus). Mam nadzieję, że w tym miesiącu wszystko będzie tak jak być powinno! Dodatkowo zaczęliśmy remont łazienki 😉
Jak Wam minął październik? Szalony czy bardziej spokojny?
Super grzywka 🙂
Teraz już ciut za długa 😉