CODZIENNOŚĆ

Podsumowanie przygody z ShinyBox!

W grudniu 2013 roku postanowiłam sprawić sobie urodzinowo-gwiazdkowy prezent i zamówiłam swoje pierwsze pudełko ShinyBox. Zanim jednak otrzymałam swój prezent niespodziankę, bacznie obserwowałam ich profil na Facebook (kliknij TUTAJ), gdzie czytałam wszystkie opinie wraz z komentarzami dziewczyn. Chore, co? 😉 Chciałabym Wam w tym poście przybliżyć moją przygodę i zachęcić do zamówienia, chociaż jednego pudełka.

Otrzymałam łącznie 15 pudełek w których znalazłam 75 produktów – pełnowymiarowych i próbek. Zainwestowałam w nie 735 złotych, a wartość produktów wyniosła ok. 2400 złotych. Najwięcej kosmetyków otrzymałam do pielęgnacji twarzy, bo 18 sztuk. Wliczyłam w to wszystkie kremy, maseczki, płyny micelarne itp. Piętnaście było kosmetyków kolorowych, a po 11 sztuk do pielęgnacji włosów i ciała. Również liczna okazała się kategoria inne, czyli wszystkie mazidła bliżej nie określonej przeze mnie grupy. W pudełkach na dodatek znalazło się 50 marek, a większość nie była mi znana. Czy warto było? Tak, zdecydowanie. Dzięki temu mogłam poznać nowe marki i poszerzyć swoje kosmetyczne horyzonty. Dodatkowo poznałam produkty, które nie gościły w mojej pielęgnacji, a okazały się jednak potrzebne. Warto wspomnieć o samej frajdzie z czekania na kuriera, rozpakowanie oraz testowanie nowości kosmetycznych. Czy wykorzystałam wszystkie te produkty? Z ponad siedemdziesięciu kosmetyków tylko kilka sztuk znalazło nowych właścicieli, a jeden trafił do kosza (tusz marki Joko, który pojawił się w lutowej edycji 2014 roku). Większość sama zużyłam, ale nadal mam produkty otwarte oraz oczekujące na swoją kolej. Oczywiście wśród nich znalazły się perełki oraz buble.  Dlaczego zrezygnowałam z subskrypcji? Czy do niej wrócę? Z decyzją o rezygnacji borykałam się od końca zeszłego roku, a złożyły się na to trzy powody. Po pierwsze, za duża ilość kosmetyków, która ciągle rosła pomimo denkowania. Stwierdziłam, że jest tego za dużo i czas najwyższy by zmniejszyć swoje kosmetyczne zapasy, a nie otwierać drogerię. Po drugie, chciałabym w najbliższym okresie zająć się budową swojej nowej pielęgnacji, która będzie się składać z produktów z tzw. wyższej półki, czyli muszę wykorzystywać to, co mi zalega (trochę czasu mi na tym zejdzie). Po trzecie i najważniejsze, czyli wyprowadzka do Warszawy. To był punkt kulminacyjny, ponieważ nie chciałam zabierać dużego kartonu samych kosmetyków. Na razie i tak mam najpotrzebniejsze produkty, ale ciągle coś z tej Łodzi przywiozę. Dodatkowo mój plan na ten rok to minimalizm, nie tylko kosmetyczny. Powiem szczerze, że nie wiem czy wrócę do stałej subskrypcji. Jeśli zawartość okaże się godna uwagi to być może zamówię pojedyncze pudełko, bo mam na swoim koncie punkty. Poza tym zanim bym wróciła do stałego zamawiania, popatrzyłabym na ofertę konkurencyjną i nie mówię tutaj tylko o kosmetykach, bo interesuje mnie coraz bardziej oferta kawowego pudełka.
Jeśli macie możliwości finansowe to polecam Wam zamówić, chociaż jedno pudełko by przekonać się jaka to frajda. Poczuć ten dreszczyk emocji przy oczekiwaniu oraz otwieraniu, radość z nowych produktów kosmetycznych i możliwości poznania nowych marek. Sądzę, że to również dobra alternatywa na prezent dla kobiet, które są zakręcone na punkcie kosmetyków. Gdybyście zamawiali to tutaj jest mój link polecający: http://shinybox.pl/?ref=f4f7ee8 

Posty o zawartościach ShinyBox: 

Co sądzicie o tego typu pudełkach? Warto je zamawiać, czy to całkowita strata pieniędzy?

Może Cię zainteresuje?

8 komentarzy

  1. Fajne podsumowanie 🙂 Zamówiłam swoje pierwsze pudełko ShinyBox – będzie to pudełko kwietniowe. Wcześniej zamówiłam JoyBox i beGlossy.

    1. Daj znać jak zawartość, bo po podpowiedziach wydaje się być ciekawe 😉

  2. Ja kupuję Shiny od stycznia 2014 (najpierw pakiet, później subskrypcja). Nie żałuję ani złotówki wydanej na pudełka, choć oczywiście zdarzały się też gorsze wydania. Tusz Joko u mnie też wylądował w koszu 🙂

    1. Też nie żałuję ani złotówki wydanej na Shinybox. Widzę, że ten tusz to bubel wszechczasów! 😉

    2. Na wielu blogach czytałam podobne opinie 🙂 Generalnie nie lubię wyrzucać kosmetyków, ale tu wcale nie było mi szkoda :>

  3. Anonimowy says:

    Mam pytanie takie, co z tym lekiem axotret?

    1. Podsumowanie pojawi się jak nie pod koniec tego tygodnia to jakoś w przyszłym 😉

  4. Fajne podsumowanie 🙂 może kiedyś się skuszę i zamówię 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *