URODA

PORÓWNANIE: Carmex vs. Nivea

/It’s a quarter after one, I’m a little drunk and I need you now/

Dzisiejszym postem rozpoczynam nową serie, czyli porównywanie dwóch produktów różnych marek, ale stworzonych z tym samym przeznaczeniem 🙂 Na pierwszy rzut idą pomadki ochronne: CARMEX vs. NIVEA, a w swojej kolekcji mam jedną z mojej firmy (bez szału, niczego nie urywa). Poza tym, co jakiś czas będę robić takie zestawienie dwóch kosmetyków, więc nie będą to comiesięczne posty – uprzedzam! 🙂 Jak będzie to wyglądać? Najpierw ogólne informacje zestawię w formie tabelki, następnie podzielę się z Wami moją opinią i na koniec wybiorę mojego zwycięzce, ale oczywiście Wy w komentarzach możecie wyrazić swoja zdanie do czego zapraszam.  
Pomadkę Carmex posiadam wiśniową i jest to produkt z tak zwanej serii youtube/blogger made me buy it,czyli zakupiłam ten produkt poprzez opinię vlogerów oraz blogerów, bo pewnie nie miałabym o nim bladego pojęcia. Pomijam fakt, że byłam zmuszona kupić drugie opakowanie, bo pierwsze zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Po prostu chyba je zgubiłam w drodze do pracy i po aplikacji na usta musiałam nie trafić do torebki, bo innego wytłumaczenia nie ma 🙂 
Produkt zamknięty jest w żółto – czerwonej tubce i dzięki temu wydobywamy potrzebną nam ilość, czyli nic nam się nie marnuje. Jest to cudowny kosmetyk. Działa cuda na moje spierzchnięte usta, nawilża, nie zostawia uczucia lepkości. Pachnie przepięknie! Połączenie wiśni z miętą 🙂 Po aplikacji można odczuć lekkie mrowienie. Dodatkowo czasem używam go jako bazę pod matowe pomadki, by uchronić swoje wargi przed wysuszeniem i sprawdza się w tym rewelacyjnej. Jego cena jest przystępna oraz jest mega wydajny. Swoją pierwszą tubkę miałam ponad rok. Posiada również SPF15, czyli kolejny plusik 🙂 Według mnie ten produkt ma sporo zalet, a wady żadnej się nie dopatrzyłam. 
Drugim produktem ochronnym i nawilżającym nasze usta jest Nivea Fruity Shine, którą zakupiłam taniej poprzez zrobione zakupy w Super-Pharm za min. 35 zł, wiec była trochę tańsza niż normalnie. Produkt znajduje się  w wykręcanym sztyfcie jak kolorowe szminki, więc jego aplikacja należy do najprostszych na świecie. Po nałożeniu nasze wargi posiadają lekki kolor, a dodatkowo się błyszczą i teraz nawet sama nie wiem, czemu to kupiłam skoro nie lubię błyszczyków. Truskawkowy zapach mi pasuje, chociaż nie zauważyłam jakiegoś super nawilżenia. 

Podsumowując, dzisiejszym zwycięzcą zostaje Carmex! Kurde, Nivea nie jest zła, ale niestety nie daje takiego super nawilżenia i odżywienia, bo akurat dla moich usta wypada dosyć słabo, a nawet kiepsko. Ładnie pachnie, ale znowu te świecące drobinki nie są bardzo w moim guście. Zużyje ją, bo szkoda by się zmarnowała, ale ciągle będę inwestować w Carmex, bo chyba nic go nie zastąpi 🙂 
Dajcie znać, czy podobają Wam się takie posty oraz jakie są Wasze ulubione pomadki ochronne i nawilżające 🙂 Zgadzacie się z moim werdyktem? Pozdrawiam i przesyłam ogrom buziaków! 

Może Cię zainteresuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *