URODA

Czy wieloetapowa pielęgnacja twarzy działa? | Moje efekty i nowości w pielęgnacji

Kiedy niektóre kobiety* słyszą hasło „wieloetapowa pielęgnacja” od razu się najeżają. Bo kto ma na to czas? Pewnie bezdzietne. Kto normalny wydaje tyle pieniędzy na kosmetyki? Pewnie puste laski. W ogóle to nie wystarczy szare mydło i woda? Może i wystarczy, ale to zależy, czego oczekujemy.

Odkąd pozbyłam się problemów z trądzikiem (o mojej walce możecie poczytać TUTAJ) to kwestia wyglądu mojej cery jest dla mnie bardzo ważna. Stresuje się, kiedy pojawiają mi się jakieś zmiany skórne, bo mam wrażenie, że trądzik wraca. Serio, nie żartuje. Myślę, że zrozumieją to wszystkie osoby, które walczą bądź walczyły z problemem trądziku.

Jak wygląda moja wieloetapowa pielęgnacja?

Na pewno w mojej pielęgnacji dużo zmieniło się po przeczytaniu książki Charlotte Cho „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji”. Lektura ta otworzyła mi oczy i po jej przeczytaniu miałam ochotę wyrzucić swojego kosmetyki, by zastąpić je tylko azjatyckimi markami. Dodatkowo obserwowanie w sieci dziewczyn, których cera bez makijażu zachwyca, spowodowało u mnie pragnienie posiadanie takiej samej.

Koreańska pielęgnacja składa się z 10 kroków, moja się z tylu nie składa (jeszcze). Zdecydowanie więcej czasu swojej cerze poświęcam wieczorem, bo wtedy mogę się na spokojnie jej przyjrzeć i przy okazji rozszerzyć swoje pielęgnacyjne rytuały. Najważniejszym punktem rano i wieczorem jest dla mnie dokładne oczyszczenie skóry twarzy. W wieczornym rytuale dochodzi jeszcze demakijaż. Bez dokładnego oczyszczenia i przygotowania skóry na przyjęcie reszty pielęgnacji, składniki aktywne zawarte w kosmetykach nie będą mogły właściwie działać. Przejdźmy do konkretów:

  • Jak to wygląda rano? Zaczynam od oczyszczenia żelem, następnie tonizowanie, krem nawilżający i krem pod oczy. Koniec. Zajmuję mi to chwilę rano, a dzięki temu mam okazję, by się dokładnie obudzić.
  • Jak to wygląda wieczorem? Jeśli jest makijaż, to zaczynam od demakijażu, potem oczyszczanie, tonizowanie, jakieś serum/koncentrat/emulsja (zależy od potrzeby), krem o działaniu przeciwzmarszczkowym albo nawilżającym i na koniec krem pod oczy oraz maść na pojedyncze wypryski, jeśli takowe są. W porywach dorzucam balsam na usta, ale o tym często zapominam.
  • Dodatkowo? Poza taką codzienną pielęgnacją sięgam po peelingi enzymatyczne albo na bazie kwasów oraz wszelakie maseczki.

Nie podaje Wam tutaj dokładnych produktów celowo, bo pomyślałam, że zaktualizuję to w postach. Opowiem, na czym się skupiam, co jest dla mnie ważne w obecnej pielęgnacji oraz jakie produkty są moim ulubionymi. Wtedy też zobaczycie, jakie kroki z azjatyckiej pielęgnacji zastosowałam u siebie. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych osób, co to opisałam powyżej, jest nie do przyjęcia. Że to totalna strata czasu. Pozwólmy każdemu żyć po swojemu, ok? 🙂

Co mi dała wieloetapowa pielęgnacja?

Chyba przede wszystkim pewność siebie, kiedy chodzę bez makijażu. Nawet wtedy, gdy pojawiają mi się jakieś zmiany, nie mam ochoty, a tym bardziej potrzeby, by to ukryć. Moja skóra wygląda dobrze.

Dodatkowo jest to dla mnie forma relaksu, odstresowanie się po długim dniu. Lubię ten moment, gdy zamykam się w łazience i krok po kroku zaczynam działać. Wiem, że dla niektórych osób jest to męka i totalnie to rozumiem, ale ja do nich nie należę 🙂 Poza tym mam pole do testowania różnych produktów, sprawdzania na własnej skórze. Uczę się rozumieć potrzeby swojej skóry i je zaspokajać, a ona mi się odwdzięczy w przyszłości (znaczy, taką mam nadzieję).

Nowości pielęgnacyjne

Zauważyłam, że od jakiegoś czasu więcej radości sprawiają mi zakupy kosmetyczne pielęgnacyjne niż makijażowe, co jest sporą zmianą. Być może wpływa na to fakt, że jestem coraz starsza, a chciałabym długo cieszyć się młodą cerą. A być może świadomość dotycząca pielęgnacji twarzy, która wzrasta i wprowadza trochę paniki w moje życie. Kto to wie 🙂 W każdym razie pokończyło mi się sporo produktów, więc wpadłam do dwóch drogerii (Rosmann i Super-Pharm), by uzupełnić swoje zapasy. Nie mam zdania jeszcze o tych produktach, bo są to nówki sztuki. Niektóre kupiłam, kierując się opiniami innych twórczyń, a niektóre kierując się swoimi potrzebami pielęgnacyjnymi.

Lubię mieć wybór, jeśli chodzi o produkty do mycia twarzy i dlatego mam zawsze więcej niż jeden kosmetyk tego typu. Z ciekawości sięgnęłam po produkt marki Dermedic, a dokładniej olejowy syndet do mycia twarzy. Ma on zmywać makijaż oraz wszelkie zanieczyszczenia, nie powodując przy tym podrażnień ani uczucia ściągnięcia skóry. Zamierzam stosować go głównie rano i po pierwszym użyciu mogę Wam powiedzieć, że ma bardzo ładny zapach, delikatny i nie drażniący, a po umyciu zostawia skórę taką mięciutką i delikatną. Przy okazji leczenia trądziku, sięgnęłam po serię nawilżającą tej marki i do poczytania o tych produktach, odsyłam Was TUTAJ.

Kolejna nowość w mojej pielęgnacji, tym razem porannej, jest lekki krem SPF50+ od marki Ducray. Ogólnie do stosowania filtrów na co dzień przekonała mnie Marta Grzegorzak, która jest promotorką i specjalistką od kremów z filtrem. Stosowanie kremów z filtrem ma spowolnić proces starzenia i pojawiania się zmarszczek, a ja to bym chciała zatrzymać i najlepiej pozbyć się tych, które się już pojawiły. Produkt intensywnie pachnie, bo czułam go przez większość dnia i jest bardzo lekki, dosyć tępy w rozsmarowywaniu. Być może przez formułę „dry touch”. Będę używać i zobaczymy, jak to wpłynie na moją cerę w długofalowym okresie.

Po skończeniu kremów do twarzy (tych nocnych i dziennych) zaczęłam szukać czegoś nowego. Tak właśnie wpadł mi do ręki krem intensywnie nawilżający od dr Skin Clinic. W składnikach aktywnych znajdziecie między innymi niacynamid oraz kwas hialuronowy. Po pierwszym użyciu zauważyłam, że jest to bardzo treściwy krem. Tłuściutki, ale nie za bardzo i po nałożeniu otula skórę takim właśnie nawilżeniem. Cudowne uczucie. Skóra jest taka ukojona.

Kremów pod oczy też lubię mieć dwa. Jeden na rano, który będzie nawilżający, a przy tym lekki i idealny pod makijaż. Drugi do zadań nocnych, czyli intensywnie nawilżający, tłuściutki i bardziej „ciężki”. Tak przez Maxineczkę, zaopatrzyłam się skoncentrowany balsam pod oczy od Veoli Botanica. W słoiczku jest balsamem, a pod wpływem ciepła palców, zmienia się w olej. Czuję, że po jego nałożeniu okolica pod oczami jest „zaopiekowana”. Ze składników aktywnych w tym malutkim słoiczku znajdziecie m.in. olej jojoba i olej z pestek malin.

Ostatni produkt to balsam do ust od marki Nuxe. Bestseller marki, który rozsławiony jest w całym internetowym beauty świecie. Kupiłam go, bo chciałam coś nowego do ust i liczę, że wyrobię sobie nawyk nakładania produktu przed snem. Po kilku użyciach mogę stwierdzić, że utrzymuje się długo na ustach i je zmiękcza.

Jak wyglądają Wasze kroki pielęgnacyjne? Co jest dla Was ważne? Na czym się skupiacie? Albo na czym się nie skupiacie 🙂 Dajcie znać!

* Pamiętajcie, że kwestia pielęgnacji czy makijażu to Wasza indywidualna sprawa i nie świadczy to o Waszej wartości. Sama lubię te tematy, więc o nich piszę i pokazuję jak się u mnie sprawdzają, jednak często chodzę bez makijażu, ale to nie wpływa na moją wiedzę czy na ogólne bycie kobietą. Nie mamy w obowiązku spełniać cudzych oczekiwań, co do swojego wyglądu. Bądźmy sobą i żyjmy według własnych zasad. 

__________________________

Jeśli Ci się tutaj podoba i chcesz być na bieżąco to wpadnij też na:

  • FanPage bloga i daj , bo mam nowy cel – zdobyć 1000 polubień 😉#żebrolajki,
  • Instagram, gdyż tutaj można mnie spotkać najczęściej, więc zachęcam do obserwacji.

Może Cię zainteresuje?

2 komentarze

  1. JolaW says:

    Ja też staram się stosować pielęgnację wieloetapową ale dopiero się tego uczę 🙂
    Bardzo pomagają mi produkty od marki GLOV. Moim must have jest rękawiczka od Glov. https://glov.co/pl/produkt/demakijaz/expert/rekawica-do-demakijazu-cery-suchej-glov-dry-skin

    1. Mam ją, ale u mnie się nie sprawdza 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *