URODA

Czy włos ma głos?

Na spotkaniu łódzkich blogerek, które odbyło się w czerwcu jednym ze sponsorów było Laboratorium Pilomax. W moje ręce wpadły trzy produkty, a zdecydowanie jestem włosomaniaczką to w moich oczach pojawił się błysk 🙂 Posiadam je już prawie trzy miesiące, więc miałam okazję je dokładnie przetestować. 

Przed nałożeniem masek należy użyć szamponu, w moim wypadku głęboko oczyszczającego szamponu do włosów ciemnych. Produkt jest gęsty, przeźroczysty o delikatnym zapachu. Podczas jego używania czuję dokładne oczyszczenie skalpu oraz wiem, że udało mi się pozbyć wszystkich obklejających silikonów czy produktów do stylizacji, które używam na co dzień. Jedyny jego minus to plątanie włosów, lecz z tym problem świetnie radzą sobie maski i tutaj mam dwie do wyboru. Zdecydowanie moim ulubieńcem jest Henna Wax, której zużycie jest dużo większej niż Aloes Wax. Również do plusów szamponu można zaliczyć jego wydajność. Przy stosowaniu raz do dwóch razy na tydzień przez okres prawie trzech miesięcy z opakowania ubyło jedynie pół produktu. 
Zadaniem maski Henna Wax jest wzmocnienie, nawilżenie i wygładzenie włosów oraz pielęgnacja skóry głowy. Podpisuje się obydwiema rękoma pod tym, co obiecuje producent. Jak pisałam wcześniej masek używam tylko po umyciu włosów szamponem z tej samej serii, następnie zawijam w turban i trzymam około godziny. Po spłukaniu produktu i wysuszeniu moje włosy są miękkie, sypkie i błyszczące, a dodatkowo cudownie pachną. Na plus można zaliczyć fakt, że dużo łatwiej się je stylizuje. Również zauważyłam mniejsze wypadanie, co zdecydowanie wpłynę na poprawę mojego humoru. Aloes Wax ma wzmocnić, wygładzić oraz nawilżyć skórę głowy i włosy. Również mają być lśniące, mniej przetłuszczające, a objętość ma się zwiększyć. Zgadzam się z nawilżeniem, bo  jest odczuwalne, lecz wypada gorzej w stosunku do Henna Wax. Włosy nie są tak miękkie, błyszczące i miłe w dotyku, a czasem nawet bywały szorstkie. Przy tym produkcie obietnice producenta nie do końca się pokrywają przez, co jestem trochę rozczarowana. Nie ukrywam, że wymagałam od niego dużo więcej ze względu na działanie pierwszej maski. 
Kosmetyki do pielęgnacji z Laboratorium Pilomax wywarły na mnie pozytywne wrażenie i wiem, że na maskę oraz szampon do włosów ciemnych kupię. Uważam, że są to dobre kosmetyki w przystępnej cenie, które robią to, co obiecuje producent. Po prostu obietnice pokrywają się z działaniem. W przyszłości zamierzam się skusić na inne produkty, bo niektóre mnie nawet ciekawią, lecz najpierw muszę wykorzystać to, co mam 🙂 
Czy miałyście styczność z jakimś produktem od Laboratorium Pilomax? Co o nich sądzicie? 


Może Cię zainteresuje?

7 komentarzy

  1. Ten Aloes Wax to jakiś koszmarek, konserwanty są tak wysoko w składzie, że aż strach, Henna jest zdecydowanie lepsza, ale też szału niestety nie robi u mnie.

  2. PS. Te Pilomaxy lepiej się sprawdzają na włosach niskoporowatych, takich jak Twoje. Ja mam wysokoporowate i czynią mi więcej złego, niż dobrego :/

    1. Wszędzie o tej porowatości włosów mówią, a ja nadal nie wiem o co chodzi! Chyba czas głębiej wsiąknąć w temat 🙂

    2. Ty masz proste i podejrzewam, że jak jest wilgotno na dworze, to nie masz tendencji do puszenia, co znaczy, że masz niskoporowate i nie wymagające dużej pielęgnacji. Ja w deszczowe dni mam szopena na głowie 😉

    3. Mam proste dzięki prostownicy 🙂 Naturalnie są falowane, a dużej wilgotności się puszą 😉

  3. Marzy mi się ta maska do włosow ciemych i wypadających. Jest nawet na mojej liście planowanych zakupów.

    1. Ja jestem nią oczarowana 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *