CODZIENNOŚĆ

DLACZEGO TURYŚCI W GÓRACH SĄ GŁUPI?

Uwielbiam góry, ich piękno oraz fakt, że stworzyła je natura. Nie człowiek, nie technologia. Sama Matka Natura. Góry nauczyły mnie pokory, cierpliwości oraz uświadomiły, że nie jestem nieśmiertelna. Przecież wszyscy znamy przypadki osób, które zginęły w górach albo naraziły siebie i innych na niebezpieczeństwo z własnej głupoty. Przykładów nie trzeba szukać długo, bo przecież w przeciągu miesiąca zginęło dwóch turystów, a ojciec z córką utknął na Orlej Perci.

Kiedy przekonałam się, że w górach można zginąć?

W tegoroczne ferie zimowe. Co mam dokładnie na myśli? Otóż schodziliśmy z rodziną Narzeczonego spod Sarniej Skały, ale trasa okazała się trudniejsza niż przypuszczaliśmy. Cały szlak prowadzący na Polanę Strążyską był w śniegu, często oblodzony i stromy. Nie mieliśmy wtedy raków. Pamiętam jeden moment podczas schodzenia, gdzie poślizgnięcie się, groziło spadkiem, a ten mógłby skończyć się śmiercią. Postanowiłam po prostu zejść na tyłku, bo byłam tak przerażona, a nogi miałam z waty. Kiedy udało mi się zejść, w oczach miałam łzy i jak patrzyłam na to zejście z dołu byłam zszokowana jak stromo ono wyglądało. Jednak najgorsze było wtedy, gdy schodził Narzeczony. On postanowił schodzić łapiąc się drzew, lecz jak rzucił się na jedno, które było na samym krańcu to wydobył się z moich ust krzyk. Już oczami wyobraźni widziałam jak leci w dół. Nikomu tego nie życzę. Cieszyłam się jak głupia, gdy stanęłam na równej powierzchni. Po udaniu się na obiad, musiałam ukoić swoje skołatane nerwy za pomocą czegoś mocniejszego. Na trzeźwo nie mogłam tego przeżyć.

Dlaczego turyści w górach są głupi?

  • Brak pokory, wyobraźni, lekkomyślność i zbędna brawura. Są to cechy nagminne, które idzie zauważyć w turystach podczas mijania na szlaku. Przykre, ale prawdziwe. Włącza im się nieśmiertelność, ale przez to nie potrafią zauważyć niebezpieczeństw, które mogą napotkać.
  • Złe ubranie i brak przygotowania na załamanie pogody. To jest chyba notoryczne. Napatrzyłam się na to podczas ferii zimowych, ale też podczas swojego urlopu. Nie rozumiem jak można wejść na Sarnią Skałę w japonkach albo w sandałkach po śliskich kamieniach. Nie rozumiem również jak można chodzić po zaśnieżonych szlakach w adidasach lub butach, które nie trzymają nam kostki i  nie mają żadnej przyczepności. Nie wiem jak można nie mieć w plecaku kurtki albo płaszcza przeciwdeszczowego, rękawiczek, czapek itd. Tym bardziej nie mieści mi się w głowie, że można ubrać swoje dzieci w buty nie przeznaczone do wędrówki górskiej.
  • Narażanie swojego życia i życia innych, w tym dzieci. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że nasze Tatry to jednak niebezpieczne góry i na prawdę jest sporo miejsc, gdzie można zginąć. Uwierzcie, że przez złe buty lub brak raków możemy upaść i spadając zgarnąć ze sobą kilka osób. Taki górski efekt domino. Pozwolę sobie znowu przywołać przykład ojca i córki, których zaskoczyła pogoda (KLIK). Czy rodzic nie powinien być tym, który myśli? Tym, który przewiduje? Tym, który bierze na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo swojego dziecka? No właśnie.
  • Mierz siły na zamiary. Tutaj trzeba być ze sobą szczerym i dokładnie zbadać szlak (jego trasę, trudność i czas przejścia), bo możemy się nieźle przejechać. Nie udawajmy przed znajomymi czy rodziną chojraków.

Widziałem kilkanaście grup, grupek, często par, gdzie np. jedna z osób zupełnie sobie nie radziła, zsuwała się na tyłku, miała łzy w oczach lub ogromne przerażenie… Po co? Po co zabierać tam znajomych, rodzinę, partnerów życiowych, jeśli jest to dla nich niebezpieczne i nie sprawia im, przynajmniej w tym momencie radości?(zaraz się pewnie dowiem, że to chodzi o przełamywanie swoich słabości…) – Maciej Ciesielski, ratownik TOPR i Przewodnika Wysokogórski IVBV dla tatromaniak.pl

Jak można poprawią tę sytuację?

  • Poprzez zwiększanie świadomości turystów o czyhających niebezpieczeństwach, które można spotkać na szlakach.
  • Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja.
  • Wpuszczanie na szlaki tylko ludzi odpowiednio ubranych. Turystów, którzy mają odpowiednie buty, ale też plecaki z wyposażeniem, gdyby pogoda na szlaku uległa zmianie.
  • Lub wpuszczanie na szlaki wszystkich turystów (nawet tych źle przygotowanych), ale z przymusem wypełnienia oświadczenie, że poniosą koszty akcji ratunkowej, jeśli dojdzie do zagrożenia życia lub niebezpieczeństwa z ich winny.
  • Kary finansowe dla lekkomyślnych turystów.
  • Każdy turysta przed wyborem trasy powinien zasięgnąć informacji o tym jaka panuje sytuacja na danym szlaku (pogoda, zaśnieżenie, poziom niebezpieczeństwa, trudność itd.).

 

Nie zgrywajmy bohaterów, którzy nie boją się wyzwań. Nie każdy musi zdobyć wszystkie szczyty jakie są na świecie. Bądźmy przede wszystkim świadomi zagrożeń oraz odpowiedzialni za swoje życie, bo je mamy tylko jedno. Szanujmy je, ale też szanujmy życie innych. Nie ryzykujmy, bo nie jesteśmy nieśmiertelni. Nie dokładajmy pracy ratownikom górskim przez swoją głupotę, lekkomyślność i brak wyobraźni. Jestem odpowiedzialnym turystą w górach, a Ty?

Może Cię zainteresuje?

2 komentarze

  1. jestem za fakturowaniem turystów za usługę ratownictwa w niektórych przypadkach. Bo rozumiem, że nawet będąc świetnie przygotowanym, w odpowiednim ubraniu można nogę złamać, ale często GOPR wychodzi do turystów nieprzygotowanych. I wtedy powinni ponosić tego konsekwencje.

  2. To prawda, niektórzy wybierają się w góry i zachowują się jakby byli na wybiegu. Markowe ciuchy, buty zupełnie niedostosowane do warunków. Znamy swoje możliwości z mężem i wiemy, kiedy mamy zawrócić, bo to ma być dla nas przyjemność, a nie katorga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *