Jedenasty miesiąc już za nami, więc czas powitać grudzień. Zanim przejdziemy do tego, co planuje na ostatni (i najlepszy) miesiąc w roku – najpierw rozliczę się z tego poprzedniego. Co przyniósł mi listopad? Podwójny wypad do Warszawy, która (mam nadzieję) po Nowym Roku stanie się moim domem. Tak, teraz znacie jeden z moich niecnych planów. Dodatkowo chorobę, przecież to takie oczywiste. Kto nie chorował w listopadzie? Łapki w górę 🙂 Remont łazienki, w której odbywanie kąpieli to czysta przyjemność. Niestety miałam w nim mało czasu, wiele rzeczy do zrobienia i nadal mam wiele rzeczy do zrobienia tzn. niedokończonych spraw. Na Instagramie zbyt wiele czasu nie spędzałam, ale w grudniu będę nadrabiać 🙂
Grudzień zaczyna się od moich urodzin (tak, to już za trzy dni) i w końcu przekroczę dwudziestkę. Starość nie radość, ale co zrobić 🙂 Za szesnaście dni wylatuje na urlop do Londynu (łuhuuuu!) i nie mogę się doczekać. Dodatkowo mam kilka rzeczy do zrobienia przed wylotem i bardzo mało dni wolnych, bo aż trzy. W ciągu nich muszę kupić prezent dla bardzo ważnej osoby, przygotować posty na zapas i zrobić wiele innych rzeczy. Jak żyć? Jeszcze jedno: dajcie znać, czy jesteście zainteresowani vlogami z Londynu.
nie chorowałam w listopadzie, choruję w grudniu >.< rob vlogi z wycieczki, jestem bardzo ciekawa 😀
stara sie odezwała 😉 milego pobytu w londynie 🙂