Witam Was w pierwszym poście w Nowym Roku! Lekki poślizg, ale taki mój urok. Jak minął grudzie oraz sam 2014 rok? Otóż mogę określić miniony rok (i miesiąc) jednym słowem: szybko. Zacznę od grudnia, który był miesiącem na który czekałam najbardziej. Urodziny, urlop, Londyn, spotkanie z rodziną… Po pierwsze, przekroczyłam w końcu dwadzieścia lat (przy trzydziestce tak się cieszyć nie będę) i mogłam (prawie) na legalu wypić piwo w londyńskim pubie, Po drugie, spędziłam ponad dwa cudowne tygodnie w Londynie. Doładowałam baterię, zrobiłam zakupy, odwiedziłam kilka miejsc i wróciłam z chorobą. Nie, to nie jest ebola 🙂 Po trzecie, skończył się kolejny rok. Czy był dobry? Umiarkowany. Tak, to bardzo dobre słowo.
W 2014 roku nie było efektu wow, ale kilka rzeczy było przyjemnych. Dwa razy spotkałam się z dziewczynami z łódzkiej blogosfery (klik i klik), minął mi rok w prowadzeniu bloga (klik) i trochę się rozruszał, minął również rok z aparatem ortodontycznym. Czasem bywał łaskawy, a czasem „wiatr w oczy”. Taki urok, takie życie. Czego oczekuje od 2015 roku? Szczęścia i samozaparcia i motywacji i zdrowia i niekończących się pomysłów i Was…. Czytelników 😉
A u mnie już 30 stuknęło… kilka lat temu… i nie rozpaczam. 😉 Wręcz przeciwnie… jestem o tych kilka lat mądrzejsza, wiem, co jest dla mnie ważne i jestem chyba szczęśliwa jak nigdy dotychczas. 🙂 Tak więc nie panikuj. Za 10 lat też może być fajnie. ;D
Spełnienia marzeń
Pewnie będzie 😉 Masz rację, że z roku na rok jesteśmy mądrzejsi o kolejne doświadczenia!