Nie jestem systematyczna w dodawaniu postów z comiesięcznymi ulubieńcami, a czasem odkryję jakieś perełki i koniecznie muszę się nimi z Wami podzielić. Tak było też tym razem, gdzie piątka wspaniałych umila mi poranne wykonywanie makijażu i oczywiście musicie ich poznać, bo może Wasze serca też skradną. Zainteresowałam? W takim razie zapraszam do dalszej części wpisu.
BELL, WOW! CRAZY VOLUME MASCARA (Tusz pogrubiający do rzęs)
Nadal jestem pokrzywdzona przez los i nie mam pięknych rzęs do nieba. Również nie nauczyłam się przyklejać sztucznych, bo to przekracza moje możliwości i pokłady cierpliwości, ale o tym opowiem Wam może przy innej okazji. Wracają do tematu, kocham tę maskarę i kocham Biedronkę! Dawno nie miałam tak dobrego tuszu, który ma piękny czarny kolor. Dodatkowym jej atutem jest szczoteczka (gapa nie zrobiła zdjęcia), długa i z krótkim włosiem. Łatwo się nią maluję rzęsy, złapiemy te najmniejsze i ciężko się nią ubrudzić (pisze to ja, gapa). Nie osypuje się, wygląda pięknie przez cały dzień i co najważniejsze, przepięknie pogrubia oraz wydłuża rzęsy, a dodatkowo utrzymuje skręt zalotki. Jest to moje odkrycie miesiąca, czuję się jak Krzysztof Kolumb podczas odkrycia Ameryki! Jeśli jej nie miałyście to żałujcie i biegnijcie do Biedronki albo tam gdzie jest szafa Bell.
BELL HYPOALLERGENIC, EYE&SKIN STICK CONCEALER (Hypoalergiczny korektor korygujący pod oczy i do twarzy)
We wpisie z przeglądem korektorów (KLIK) wspominałam Wam, że poszukuję brzoskwiniowego/różowego korektora pod oczy takiego jaki był w kółku tej marki i informuję Was, że znalazłam. Zanim jednak przybliżę Wam go bliżej, opowiem historię jak dostał się on w moje ręce. Otóż w wolny dzień postanowiłam pojechać do Galerii Wileńskiej po torebkę oraz w odwiedziny sklepu TOP SECRET, bo dawno tam nie byłam i w sumie odświeżam swoją garderobę. Niestety okazało się, że został on zamknięty i otworzyli tam Hebe. Oczywiście weszłam do drogerii, pokręciłam się wokół szaf i oczom mym ukazało się to cudo, więc stwierdziłam, że na pocieszenie wezmę korektor, bo skoro nie było sklepu z odzieżą to trzeba z czymś wrócić do domu, kobieca logika 🙂 Wracając do tematu, korektor ma identyczny kolor i formułę jak ten w kółeczku. Ma lekko tłustą konsystencję, znajduję się w wykręcanej kredce i pięknie kryje. Zawsze na niego nakładam drugi korektor w żółtym odcieniu i razem tworzy to duet idealny, a moje cienie nie wychodzą już na pierwszy plan 🙂
INGLOT, ODŚWIEŻAJĄCA MGIEŁKA DO TWARZY – CERA SUCHA I NORMALNA
Od dawna chciałam kupić sobie coś do twarzy i przymierzałam się do MAC PREP + PRIME FIX +, ale cena mnie trochę odstarsza i postawiłam na coś z rodzimego podwórka, co bardzo mile mnie zaskoczyło. Wybrałam mgiełkę do cery suchej i normalnej, bo moja ostatnio uwielbia się przesuszać (strzelam, że to skutki uboczne kuracji przeciwtrądzikowej, ale o tym w innym poście). Sam produkt nie wpływa na trwałość makijażu, bo to nie jest produkt do tego przeznaczony. Używam jej zawsze po zakończeniu makijażu, spryskuję nią twarz i czekam chwilę, aż wsiąknie i piękni scali wszystkie warstwy, bo w tym jest świetna. Usuwa tą pudrowość z twarzy, łączy poszczególne warstewki i makijaż wygląda naturalniej 🙂
GOLDEN ROSE, BB CREAM BEAUTY BALM (Krem BB)
Dosyć świeży produkt marki, który zbiera pochlebne opinie w Internecie i w sumie się nie dziwie, bo ja też dołączyłam do jego fanek. Mamy do wyboru sześć odcieni, ja wybrałam najjaśniejszy, który pomimo moich obaw nie wygląda różowo na twarzy. Przepięknie stapia się z cerą, wygląda bardzo naturalnie, wyrównuje koloryt i rozjaśnia cerę. Nie ma wielkiego krycia, przyjemnie się go nosi, a dobrze przypudrowany siedzi grzecznie na twarzy przez cały dzień. Przez swoją lekkość będzie idealnym kosmetykiem w upalne dni i ja go na pewno będę wtedy stosować. Genialny produkt w przystępnej cenie.
GOLDEN ROSE, LIQUID CONCEALER (Korektor do twarzy)
Szybko stał się moim ulubieńcem i zostawił w tyle korektor z Bell (pisałam o nim TUTAJ i TUTAJ). Nie spodziewałam się takiego efektu WOW! Używam go pod oczy, gdzie pięknie kryje sińce oraz rozjaśnia tę okolicę, a przy tym jest bardzo lekki. Łatwo się go aplikuje, bez problemu łączy się z podkładami, nie warzy się, nie wysusza. Dobrze przypudrowany, utrzymuje się cały dzień. Jedynym jego minusem jest słaba wydajność, bo posiadam go około miesiąca, a niewiele mi go zostało. Chyba, że tak dużo go używam? 🙂
Tak prezentują się moi mali ulubieńcy. Oczywiście czekam na Was w komentarzach 🙂 Używałyście produkty z dzisiejszego wpisu? Który szczególnie przypadł Wam do gustu? Jakie są Wasze ostatnie odkrycia kosmetyczne? Dajcie znać poniżej i nie zapomnijcie o kanał społecznościowych, gdzie przybywacie. Ostatnio na profilu Instagram wybiło mi 400 obserwujących, a na Fanpage bloga zaraz wybije 160 polubień, a poza tym dzięki temu jesteśmy bliżej siebie i będziecie na bieżąco z nowościami 🙂
Nie znam nic z Twoich odkryć ale mgiełka mnie bardzo zainteresowała.
Myślę, że warto się im przyjrzeć bliżej 🙂 Mgiełkę z całego serca polecam!
Bardzo lubię korektor z Bell 🙂
Też go bardzo polubiłam, ale szkoda, że tak późno go odkryłam 🙂
Idę do GOLDEN ROSE! Szukałam właśnie kremu BB a przy okazji może kupię kolejną pomadkę z serii velvet matte *.*
Pędź! Polecam pomadki z serii Matte Cryon Lipstick 🙂
Tą mgiełkę z Inglota już od dłuższego czasu planuję przetestować ;D
Chyba przyszedł odpowiedni moment by ją zakupić 😀
Kompletnie nic nie znam z Twoich odkryć, ale mnie od dawna kosmetyki do makijażu twarzy nie kuszą bo używam minerałów 😉
Sama przymierzam się do spróbowania minerałów, ale wiecznie coś staje na przeszkodzie 🙂
Niestety nie znam nic 🙁
Warto coś przetestować i poznać 🙂
mam ten tusz i bardzo lubię, zresztą Bell uwielbiam
Bell ostatnio jest moją ulubioną marką makijażową 🙂
Ciekawy post, kusi mnie ten produkt z maybelline. Może się skuszę, bo dzisiaj idę do Rossmanna.
Pozdrawiam
Zapraszam do mnie http://szum-oceanu.blogspot.com/
PS: Obserwuję, liczę na rewanż
*Z Golden Rose. 😉