CODZIENNOŚĆ

Podczas szukania pracy frustracja sięga zenitu

Kiedy zaczynałam być starsza, bardziej rozumna i wiedziałam, że pieniądze nie biorą się z nieba, a trzeba je zarobić to wiedziałam, że nie chcę nigdy robić czegoś, co nie sprawia mi frajdy. Albo robić czegoś tylko i wyłącznie dla kasy. I jakie straszne jest to, że obecnie robię coś, co nie sprawia mi radości, a tkwię w tym tylko i wyłącznie ze względów finansowych. Chociaż nawet kwestia finansowa przestała mnie jarać.

Frustracja sięga zenitu

Straszne jest życie, kiedy w wolny dzień myślicie o tym, że za dwa dni musicie iść do pracy. Albo na samą myśl o wstaniu z łóżka chce wam się płakać. Albo jak poczucie beznadziei jest tak straszne, że wylewa wam się wszystkimi otworami, jakie posiada wasze ciało. Albo macie taki wewnętrzny żal do samej siebie, że was przygniata. Wiele jest takich albo. Naprawdę.

Czytanie książek w pracy jest fajne, ale do czasu. Bo ja jednak wolałabym mieć poczucie, że się rozwijam i robię coś, co ma sens. Większy bądź mniejszy, ale sens. I poza tym nie lubię, kiedy przychodzi do mnie klient, który traktuje sprzedawcę (czyli mnie) jak gówno. Chociaż odnoszę wrażenie, że czasami gówno jest lepiej traktowane niż sprzedawca. Też nie podoba mi się to, że ten klient jest tak chamski (chociaż to na prawdę dosyć miłe określenie, bo nie mam słów na niektóre zachowania, które nie mieszczą się w moich ramach), że potrafi powiedzieć do mnie (przepraszam za brzydkie słowa), że jestem pierdolonym słoikiem albo bym zamknęła ryj, bo mi w niego napluje. To naprawdę nie są fajne sytuacje.

Miało być na chwilę, ale wyszło jak zwykle

Najgorsze jest to, że ta praca miała być na chwilę. Miała pozwolić mi zarobić na ten przysłowiowy chleb oraz studia, ale wyszło jak zwykle. Czyli tak, że pracuję już na tym samym stanowisku 7 lat. Kurde, to jest strasznie długo. Przez ten czas zdążyłam zrobić licencjat, zdać prawo jazdy, pouczyć się trochę angielskiego i zdobyć magistra. Więc w sumie nie jest tak źle, bo jednak cały czas starałam się rozwijać (polecam stary wpis: Inwestuj w siebie, człowieku!). Ale jednak mam poczucie straty, bo nie miałam możliwości zdobyć doświadczenia, którego teraz tak bardzo mi brakuje i utrudnia znalezienie pracy.

Fajnie, że Wam się udaje, ale co ze mną?

I kiedy podczas rozmowy ze znajomymi słyszę, że dostali awans albo zmienili pracę, albo szukają i chodzą na rozmowy o pracę. Bo ich w przeciwieństwie do ciebie ktoś na nie zaprasza. Wiecie, żeby nie było, ja się naprawdę cieszę z cudzych sukcesów, ponieważ nie życzę nikomu źle. Ale z drugiej strony jest to tak frustrujące i smutne, że ja stoję w miejscu. Że tak bardzo chcę, że aż nie mogę. Że tak dużo bym chciała, ale wciąż nie wiele mogę. Bo nikt nie chce mi dać szansy bym mogła się pokazać. Bo, hej!, ja naprawdę jestem fajnym człowiekiem. Serio.

Jak wyglądało u Was szukanie pracy? Było łatwo czy trudno? Może jakieś rady? Albo po prostu zostawcie mi jakieś miłe słowo.

__________________________

Jeśli Ci się tutaj podoba i chcesz być na bieżąco to wpadnij też na:

  • FanPage bloga i daj , bo mam nowy cel – zdobyć 1000 polubień 😉#żebrolajki,
  • Instagram, gdyż tutaj można mnie spotkać najczęściej.

Może Cię zainteresuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *