URODA

RECENZJA: Eveline Volumix Fiberlast

/it’s easy to fall in love, but it’s so hard to break samebody’s heart/

Przede wszystkim chciałabym Was przeprosić za kilu dniową nieobecność, ale zostały mi podcięte skrzydła i brakło mi trochę chęci na publikowanie. Zaczynam się martwić, że ze zmianami nie wyrobię się przed urlopem, bo dwie osoby, które mają mi pomóc, a w dużej mierze od nich wiele zależy nie mają za bardzo czasu! Jestem troszkę załamana! Chodzi o to, że chcę się rozwijać i pokazać, że potrafię blogować, a żeby wszystko szło po mojej myśli muszę zacząć zmieniać, odświeżać, dostosowywać. Trzymam kciuki, że w przyszłym tygodniu jakoś uda mi się z tym ruszyć i Wy też trzymajcie, bo to wszystko z myślą o Was 🙂 
***

Czas na recenzje tuszu, którego używam od ponad miesiąca i mam do niego mieszane uczucia, a o tym dlaczego jest jak jest przekonacie się w dalszej części postu 🙂 Cała nazwa tego kosmetyku jest troszkę dłuższa niż w tytule otóż brzmi ona: Eveline Volumix Fiberlast Mascara Lenght & Culr Up. Doskonale wiecie, że szukam cały czas swojego tuszu idealnego i średnio mi to idzie, bo mam za duże wymagania. Ten produkt w mojej kosmetyczce znalazł się przypadkiem. Kiedy kończył mi wcześniejszy tusz w drogeriach było wiele promocji na różne marki, a przez to nie mogłam się zdecydować na któryś z nich. A to konsystencja zła, a to szczoteczka do bani, a to cena, a to wygląd…. Z nudów w pracy poszłam do Rossmanna i zgarnęłam go z półki, bo dawno nie używałam tańszych tuszy, a ten kosztował trochę ponad trzynaście złoty 🙂 Produkt ten łączy w sobie specjalistyczną formułę z rewolucyjną konstrukcją szczoteczki i udowodnionym działaniem. Length & Curl Up masakra seksownie wydłuża nawet do 50% oraz długotrwale podkręca rzęsy. Innowacyjna, błyszcząca formuła FIBERLAST 16h z mineralnymi pigmentami i prowitaminą B5 sprawia, że Twój makijaż będzie olśniewający przez wiele godzin. Zobaczcie jak pięknie zachwala ją producent, ale czy pokrywa się to z rzeczywistością?
Otóż zacznijmy od początku, czyli wygląd. Produkt zamknięty jest w ładnym srebrnym opakowaniu i posiada 11 ml, które kupimy za około trzynaście złoty, a możliwe, że nawet taniej. Posiada wyprofilowaną, sylikonową szczoteczkę, czyli dla mnie jak najbardziej na plus. Czerń nie jest szarością tylko czernią, więc kolejny plus. Konsystencja jego jest… dziwna? Nie mogę za bardzo jej zrozumieć, bo mam wrażenie, że jest ciut za rzadka, lejąca, bo wolałabym by była bardziej stała. Tak jakby była zbyt mokra po prostu, ale mam nadzieję, że niedługo sama lekko zgęstnieje i wtedy również konsystencję jego zaliczę na plus, ale jak na razie mi ona totalnie nie odpowiada. Czy wydłuża i podkręca? Wydłużać na pewno wydłuża, ale średnio idzie z mu z podkręceniem moich prostych jak druty rzęs albo chociaż utrzymania podkręcenie zalotki. Mamy drugi już minus. Raz rozdziela ładnie rzęsy, a raz je skleja. Raz nabiera się idealna ilość produktu, a raz tyle, że nie wiem, co mam z nią zrobić. Jak na razie się nie osypuje i tu ma farta! Same widzicie, że ta masakra lubi płatać figle albo nawet strzelać fochy. Nie potrafię jej rozgryźć i czekam, aż się skończy, bo mam jeszcze w zapasie tą z lutowego Shinybox, więc na razie nie muszę kupować nowej 😉 Szczerze powiedziawszy nie kupię jej ponownie i odradzam zakup.

Może Cię zainteresuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *