KULTURALNIE

Regina Brett „Trudna miłość. Mama i ja” | Nie każda mama kocha swoje dzieci, ale KAŻDY zasługuje na miłość

Relacja matka – córka wiąże się  z mnóstwem oczekiwań i komplikacji. Regina Brett doskonale o tym wie. Doświadczyła tego na własnej skórze. Trudno jest pokochać kogoś, kiedy sami nie jesteśmy kochani. Trudno pokochać siebie, kiedy czujemy, że na tę miłość nie zasługujemy. A ludzie są jak kwiaty. Kiedy nikt nie okazuje nam czułości, usychamy. Coś w nas umiera. Żadna to nowość, że większość ludzi pragnie być kochanym.

Czasem smutek pojawia się niespodziewanie, a życie w okamgnieniu rozkłada nas na łopatki, wymierzając cios, którego nie dało się przewidzieć.

Regina Brett

Należy do jednych z najbardziej poczytnych pisarek na polskim rynku, co wcale mnie nie dziwi. Sama uwielbiam i posiadam jej wszystkie książki. Jest jedną z moich ulubionych autorek. Lubię jej styl pisania, prostotę i przekaz. Daje dużo pozytywnej energii i motywacji, by na swoje życie spojrzeć czasem pod innym kątem, chociaż sama łatwo nie miała. Kupiła mnie zbiorem felietonów „Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu” i tak z nią zostałam. Piszę przejmująco i wzruszająco, ale też zabawnie, a dodatkowo całość jest przepełniona empatią. Odnoszę wrażenie, że każdy poniekąd odnajdzie siebie w jej książkach.

Regina Brett pochodzi z katolickiej wielodzietnej rodziny, gdzie tata rządził pasem, a mama nie interweniowała by chronić swoje dzieci. Miała problemy z alkoholem, w wieku 21 lat zaszła w ciążę i sześć razy zmieniała kierunek studiów. W wieku 30 lat zdobyła dyplom licencjata na wydziale dziennikarstwa, a po czterdziestce zachorowała na raka. Przeżyła wiele trudnych chwili, ale traktuje to jako cenną lekcję i doświadczenie. Chociaż sama mówi, że gdyby można było wybierać z menu życia, nie zdecydowałaby się na większość sytuacji, które jej się przytrafiły – mimo to żadnej z nich nie żałuje. Jak widać, można pozostać optymistą oraz czuć wdzięczność, chociaż życie ostro kopie nas w tyłek. Jedna z ulubionych lekcji życiowych Reginy brzmi: „Najlepsze jeszcze przed nami”. I serio coś w tym jest 🙂

„Od matki powinno dostawać się bezwarunkową miłość, a nie słowa, które ranią jak nóż”

Powieść, która sprawiała, że podczas jej czytania czułam się niekomfortowo. Momentami sprawiała mi ból, kiedy dostrzegałam w przedstawionych obrazach siebie. Swoją relację matka – córka. Wywoływała u mnie uczucie smutku, żalu i doprowadzała do płaczu. Właściwie mogłabym tutaj powrzucać całą masę cytatów, które mam zaznaczone w książce, bo one mówią wiele o mojej relacji z mamą.

Regina Brett w swoim pamiętniku o relacji z matką pokazuję również piękne chwile, ale przede wszystkim te trudne, które naznaczyły ją bólem. Książka ta jest dla niej uzdrawiająca, jest formą wybaczenia i pokochania swojej matki.

W rodzinach wielodzietnych każde dziecko ma swoje własne wspomnienie z dzieciństwaSwoją prawdę. Każde z nich ma swój ból, żal i niezrozumienie, ale również swoje radości. Okazuję się, że to samo wydarzenie zostało zapamiętane w różny sposób. Albo różnie postrzegamy osoby, które są obecne w naszym życiu. Zauważyła to autorka w swojej opowieści i zauważam to ja w swoim życiu. Bo Regina jest jedną z jedenaściorga rodzeństwa, a ja posiadam trzech braci.

Wybaczania to trudna sztuka. Bo jak wybaczyć komuś krzywdę, którą nam wyrządził? Jak zapomnieć o tym bólu, który nam wtedy towarzyszył? Albo, że go nie było w ważnych dla nas chwilach? Jak wybaczyć komuś, że nas nie pokochał?

„Twoim pierwszym domem jest matka”

Odnajduję się też w tej trudnej opowieści, ponieważ relacje ze swoją mamą miałam różne. Wiem, że mnie kochała w dzieciństwie i kocha teraz, ale nie zawsze było łatwo. Ja też nauczyłam się wybaczać. Wybaczyłam, że jej nie było, kiedy miałam studniówkę i maturę, chociaż znam przyczynę tej nieobecności. Wyjechała za granicę, by zapewnić nam lepszy byt. Wybaczyłam jej, że nie było jej, gdy się zaręczyłam. Ten sam „problem” – mieszkanie w innym kraju. Wybaczyłam wiele innych rzeczy, ale tego wybaczania i zrozumienia musiałam się nauczyć. Nie porównuje się z autorką, bo nie wiem, jak to jest okazywać miłość do swojej mamy, która nie potrafiła kochać własnej córki. 

Zaraz po śmierci mojej mamy czteroletnia wnuczka oznajmiła mi: „Kiedy będę duża, chcę zostać Twoją mamą.” Moje serce zadrżało. „Nie, nie, nie” – zaoponowałam. „Kochaj siebie, słoneczko. Po prostu kochaj siebie samą”. To nasza najważniejsza misja. Kochać siebie samych. 

Jest to bardzo wzruszająca i przejmująca opowieść. Polecam ją każdemu, którego relację rodzic – dziecko nie są książkowe, albo nie były. Regina Brett pokazuje w tych wspomnieniach z dzieciństwa, że pomimo wszystkich krzywd, da się być szczęśliwym i pokochać siebie. Bo na miłość się nie zasługuje, ona nam się należy.

Czytaliście książki Reginy Brett? Znacie jej twórczość? Jakie macie relację ze swoimi rodzicami? Chciałabym Wam więcej polecać książek, które według mnie są warte uwagi, a znajdziecie je zawsze w kategorii KULTURALNIE.

__________________________

Jeśli Ci się tutaj podoba i chcesz być na bieżąco to wpadnij też na:

  • FanPage bloga i daj , bo mam nowy cel – zdobyć 1000 polubień 😉#żebrolajki,
  • Instagram, gdyż tutaj można mnie spotkać najczęściej, więc zachęcam do obserwacji

Może Cię zainteresuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *