Do recenzji tych dwóch produktów zbieram się od dłuższego czasu. Zdecydowanie to ciężki orzech do zgryzienia. Z produktami Eveline miałam styczność wcześniej, lecz również kilka produktów poznałam dzięki spotkaniu łódzkich blogerek, gdzie ta marka była jedną ze sponsorów. Wśród dziesięciu produktów znalazł się luksusowy balsam do ciała ze złocistym płynem oraz nawilżająco rozświetlająco krem 8 w 1. Właśnie to oni są bohaterami dzisiejszego posta.
Z dużą rezerwą podchodzę do produktów z serii „x w 1”, bo nie wiem czy coś, co ma robić miliony rzeczy będzie dobre. Zdecydowanie wolę kosmetyki z jednym zastosowaniem, gdyż takie darzę większym zaufaniem. Nawilżająco rozświetlający krem 8 w 1 to innowacyjny produkt o ośmiu działaniach: wyrównuje koloryt, pokrywa niedoskonałości, intensywnie nawilża 24h, wygładza i rozświetla, redukuje oznaki zmęczenia, zmniejsza widoczność porów, długotrwale i skutecznie matuje oraz posiada SPF15 chroniący przed UVA/UVB. Brzmi idealnie, prawda? Przyznam się szczerze, że nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Czy nałożyć pod podkład zamiast kremu, na krem nawilżający czy zrezygnować z podkładu i kremu, a użyć tylko tego cuda. Przy pierwszej wersji podkład strasznie się ślizgał po twarzy, tworzył nieestetyczne smugi i dodatkowo świeciłam się jak choinka. Krem na krem – to też nie najlepsze wyjście. Solo? Beznadzieja. Jestem zawiedziona tym produktem, bo przecież producent tyle obiecuje. Nie daje żadnego krycia (być może jest to spowodowane za jasnym odcieniem), twarz wygląda jak po wysmarowaniu masłem, a nawet wygląda się gorzej z nim niż bez żadnego produktu. Na plus można zaliczyć jego zapach, który jest delikatny i kobiecy. Lecz, co mi po zapachu jak produkt nie działa? Nic.
Rzecz ma się trochę inaczej z luksusowym jedwabiem do ciała ze złocistym pyłem. Produkt ten przeznaczony jest do skóry normalnej, suchej i wrażliwej. W swoim składzie posiada olej arganowy, kwas hialuronowy oraz ekstrakt z czystego jedwabiu. Używałam go w okresie letnim ze względu na jego złote drobinki, które mienią się, gdy skórę delikatnie muskają promienie słoneczne. Kosmetyk daje delikatne nawilżenie, a dzięki opakowaniu z pompką jest higieniczny i ciężej jest się dostać bakteriom do środka. Nie ukrywam, że zapach nie należy do najprzyjemniejszych i trochę drażni nasz ośrodek węchu. Również plusem jest brak olei mineralnych w składzie, a na drugim miejscu zaraz po wodzie znajduje się gliceryna oraz oleje wraz z mocznikiem. Niestety jest to produkt na specjalne okazje, bo nie wyobrażam się nim wysmarować jesienią czy zimą, a potem założyć na to ubranie. Myślę, że dalej będę go używać tylko w dni, kiedy chcę wyglądać dobrze lub mam jakąś kolację z Narzeczonym i pragnę rozświetlić swoje ciało. Na pewno zostanie on wykończony, gdy tylko zacznie się robić cieplej (trochę sobie poczekam, bo dopiero jesień!).
Jak widać moje odczucia dzielą się na pół. Jeden produkt to strzał w dziesiątkę, a drugi to totalny bubel. Jeszcze nie wiem jak wykorzystam ten krem, a szkoda mi go wyrzucić. Może po prostu oddam go w inne ręce? Balsam jedynie mógłby mieć lepszy zapach i wtedy wszystko byłoby idealnie. Ale przecież nie można mieć wszystkiego, prawda?
Dajcie znać, czy używałyście któregoś z tych produktów i jak się u Was sprawdza lub sprawdzają?
Ten produkt 8w1 miał być cudotwórcą a tu taka klapa, szkoda ze nie sprawdzają się wszystkie jego obietnice, bo wtedy bardzo chętnie bym go przygarnęła;p
Niestety dla mnie jest to wielkie rozczarowanie 😉
Ja tego kremu CC uzywalam na krem i ogolnie z efektu bylam zadowolona – koloryt w miare wyrownany, a cera promienna. Jednak wszystko do czasu! Długo nie musialam czekać az mnie pozapycha :/ niestety, krem poszedl na straty, nawet nikomu go nie moge oddać, zeby innym tez krzywdy nie zrobił.
A balsam poszedl w swiat, bo nienawidzę drobinek na swoim ciele. Jedyne miejsce gdzie drobinki akceptuję to powieki i usta 😉