/odnaleźć się pragnę tak, bardzo chcę wstać i biec przed siebie/
Dzisiejszy post o tym jak walczę z trądzikiem. Sądzę, że jest to problem dobrze znany i wszystkim polecam dermatologa. Sama zaczęłam odwiedzać go gdy poznałam swojego narzeczonego, bo to On stwierdził, że jest problem (jak mogłam tego nie widzieć?). Zanim sięgnęłam po specyfiki przepisywane na receptę używałam tylko drogeryjnych produktów – toniki, kremy i peelingi. Nie mówię, że się go pozbyłam, bo nadal jest i muszę odwiedzić dermatologa, bo chyba trzeba zacząć się leczyć od wewnątrz.
Poniżej przedstawiam Wam kosmetyki, które używam do walki z tym problemem.
Jak widać są produkty „drogeryjne”. Na zdjęciu są trzy peelingi – jeden enzymatyczny z żółtą glinką (DERMIKA), drugi Sebo Specific delikatnie oczyszczjący (Yves Rocher) oraz trzeci przeciw wągrom (Clean&Clear). Toników używam marki ZIAJA, aktualnie jest BIO aloesowy. Do mycia twarzy jest żel Perfect Clean (L’Oreal). Do tego robię sobie maseczki, na ogół z glinką 🙂
Specyfiki z apteki: Borasol, Skinoren, Aknemycin Plus oraz Hylosept. Na samym początku dermatolog przepisała mi jakiś delikatny krem coś na b, nazwy nie pamiętam, ale nie działa zbyt dobrze to dostałam coś mocniejszego. Aknemycin Plus stosuje się punktowo, jest bardzo mocny i działa, jego przydatność to pół roku i jak jest słonecznie to nie można go używać, bo pojawić się mogą plamy (chyba kończy się jego przydatność). Teraz wieczorem smaruje twarz Skinorenem, nie jest on tak mocny jak poprzedni, ale działa i to jest najważniejsze. Borasol oraz Hylosept został przepisany narzeczonemu, a że mamy tą samą dermatolog to coś tam mu skubnęłam. Na zdjęciu jeszcze widoczne jest mydło siarkowe (pewnie znacie).
Moja cera się poprawiła, widać zmiany. Dostaje tzw. „wysyp” przed miesiączką, ale wiem że nie tylko ja tak mam 🙂 Niestety nadal walczę z trądzikiem na plecach. Mydło siarkowe, toniki, peelingi i Borasol – jakoś działam, ale wiem że muszę zacząć działać od wewnątrz, aby i tego się pozbyć. Na plażę raczej z takimi plecami nie wyjdę, chociaż i tak jest duża poprawa 🙂 Teraz wyskakuje mi coś na żuchwie. Mam chyba uczulenie na jeden kosmetyk – sądzę, że to korektor i teraz poszedł sobie w odstawkę. Zobaczymy, czy miałam rację!
Zdjęcia (bardzo twarzowe!), które przedstawiają to, co działo się na mojej twarzy pochodzą sprzed roku, bo teraz mam m.in. krótki włosy i inaczej wyglądam. Przy szukaniu odpowiednich zdjęć do tego posta przejrzałam masę albumów i, co chwilę pojawiał mi się uśmiech na twarzy. Tyle wspomnień 🙂 Na szczęście pozbyłam się tego wszystkiego z policzków i czoła, więc mogę wyjść do ludzi, taki żarcik 🙂
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mojego leczenia to piszcie śmiało, a ja nadal odliczam dni do mojego urlopu. Zachęcam do śledzenia mojego instagrama oraz zadawania pytań na stronie formspirng (link po lewej stronie).