URODA

TRĄDZIK: Bioderma Sebium Al oraz Pharmaceris

/gdy wszystko, co chce niebo dać – zmieniam w ogień; wszystko, co chce niebo dać – umyka z objęć/

Miesiąc temu, a nawet już troszkę ponad pisałam Wam o dwóch nowych produktach, które zaczęłam używać do walki z moim upierdliwym trądzikiem, lecz był to post tylko i wyłącznie zapoznawczy, a możecie poczytać o nich tutaj 😉 Na dzień dzisiejszy wiem, że w lutym wybiorę się do kosmetyczki na oczyszczanie (zdecydowanie mi się to przyda) oraz do dermatologa, bo pewnie inaczej sobie nie poradzę. Do sedna! Oczyszczający płyn bakteriostatyczny marki Pharmaceris używałam tylko i wyłącznie, a na pewno w głównej mierze do przemywania skóry na plecach. Powiem Wam szczerze, że po miesiącu używania tego produktu nie zauważyłam żadnej poprawy. Raz się nasila jak nasilało, raz jest w miarę okej jak było, a czasem jest nawet dobrze. Niestety takie skoki na moich plecach to mam bez używania tego produktu. Na pewno nie zmniejszył ilości powstawania nowych badziewi. W ogóle na nie nie zadziałał. Tak jakbym je przemywała codziennie zwykłą wodą kranową, którą zmoczyłam płatek. Twarz kilka razy przemyłam, ale tylko wtedy, kiedy moja cera była sucha jak wiór, a ten produkt akurat nie wysusza (o! tu się producentowi udało spełnić postulat). Na szczęście zostało go już niewiele, ale to pewnie dlatego, że Narzeczony zaczął go również używać do oczyszczania twarzy 🙂 Wiem, że nie kupię już tego produktu nigdy, bo bez sensu wydawać na coś ponad 30 zł, co w ogóle nie działa jak powinno. Kończę butelkę i raz na zawsze zapominam o tym produkcie. Ja osobiście go nie polecam! Poużalałam się, a teraz czas na opinię o kremie z marki Bioderma Sebium Al. Smaruje nim buzie również od ponad miesiąca. Wyskakują mi różne nowe niespodzianki (teraz idą te okropne kobiece dni), ale jak nie nasilają się hormony to wtedy jest wszystko okej i on się nawet sprawdza. Jest lekki, nietłusty, szybko się wchłania i ma dziwny zapach. Niby na opakowaniu producent pisze, że do stosowania jako uzupełnienie kuracji dermatologicznej i pewnie tak by było mi z nim najlepiej. Na pewno moja cera produkuje mniej łoju i zmniejszyło mi się błyszczenie skóry. Naskórek też został lekko wyrównany. Większość właściwości, które są napisane na opakowaniu się sprawdzają, a ja pewnie też wymagam od niego zbyt wiele, bo jestem już taka wymagająca 🙂 Skubany jest wydajny i też trochę kosztuje (ponad 50 zł!), ale mam go jeszcze w opakowaniu i nie narzekam. Po skończonym opakowaniu na pewno do niego wrócę, ale raczej tylko jako uzupełnienie kuracji i będę go stosować np. pod makijaż rano. Jeśli macie lekkie zmiany trądzikowe i cerę mieszaną to zdecydowanie możecie się na niego skusić, bo być będzie dla Was w sam raz, gdyż dla mnie jest raczej zbyt delikatny. 
Wybiorę się do trzeciego dermatologa w tej samej przychodni i zobaczymy, co on powie. Nie ukrywam, że wolałabym zacząć działać od wewnątrz, bo jak stan skóry twarzy zmienił się diametralnie, tak na plecach jest raptem mała zmiana, a nie na tym mi zależy 🙂 Przesyłam buziaczki i nadal czekam na moje styczniowe pudełeczko od ShinyBox, które jeszcze nie dotarło, a znając moje szczęście dotrze do mnie jutro! 

Może Cię zainteresuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *